Słowa Anny Walentynowicz w kontekście Wyborów 2025

Anna Walentynowicz na konferencji 'Polska po XX latach. 1989-2009'
Anna Walentynowicz podczas konfe­rencji „Polska po XX latach. 1989–2009”

Anna Walentynowicz (1929–2010) – legendarna działaczka Solidarności, współzałożycielka Wolnych Związków Zawodowych i NSZZ „Solidarność”, odznaczona Orderem Orła Białego – w ostatnich latach życia aktywnie komentowała polską scenę polityczną. W grudniu 2009 r. współorganizowała w Sejmie konferencję „Polska po XX latach. 1989–2009”. Podczas tego spotkania prezentowała gorzką ocenę przemian transformacyjnych.

Dla tych, którzy pragną zagłosować i wypełnić swój obywatelski obowiązek 1 czerwca 2025 roku, a wciąż nie wiedzą, czy oddać głos na dr Karola Nawrockiego czy na Rafała Trzaskowskiego, przypominamy słowa Anny Walentynowicz – niech pomogą one osadzić wybór w kontekście wartości i doświadczeń naszej historii.

Dziedzictwo Solidarności

Anna Walentynowicz zwracała uwagę, że choć formalnie obalono komunizm, pełnia wolności i suwerenności nadal pozostaje celem wymagającym dalszej walki.

Stać nas było na to, żeby w 1980 r. przeciwstawić się komunie i walczyć o wolną i niepodległą Polskę. Ta walka została brutalnie przerwana przez generałów Wojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka przez wprowadzenie stanu wojennego dnia 13 XII 1981 r., którego tragiczne skutki wpisały się w dalszą historię Polski.

Dzisiaj już wiemy, że Związek Sowiecki wypracował w centrali KGB planową transformację systemu komunistycznego i przemiany w Polsce były wpisane w ten demontaż komunizmu. Chodziło między innymi o to, by elity zbrodniczej PZPR utrzymały swoją pozycję społeczną w nowych warunkach.

Decyzja o transformacji ustrojowej sprawiła, że marksiści, komuniści, trockiści, pezetpeerowcy stawali się liberałami i zwolennikami ustroju demokratycznego, a w następstwie beneficjantami przemian.

Anna Walentynowicz podkreślała, że za zmianami ustrojowymi kryły się plany dawnych służb, które – mimo formalnego upadku komunizmu – zadbały o to, by ludzie dawnych struktur nie stracili wpływów i majątku. To ostrzeżenie dotyczące genezy III RP pozostaje istotne także dziś, gdy rozważamy, kto najlepiej zagwarantuje rozliczenie przeszłości i uczciwe rządy.

Krytyka liberalizmu

Walentynowicz zwracała też uwagę na utratę tożsamości i tradycji:

W ocenie 20-lecia nie możemy nie wspomnieć pielgrzymek Jana Pawła II do Ojczyzny. Były to najwspanialsze wydarzenia, które podnosiły nas na duchu. Ojciec Święty głosił nam najwyższe wartości, w tym miłość do Boga i Ojczyzny.

Tymczasem polską scenę polityczną zdominowały ugrupowania liberalne, negujące polską tradycję i chrześcijańskie korzenie, uzależniające Polskę od międzynarodowych instytucji Finansowych.

Na niespotykaną skalę dokonuje się przeprofilowania myślenia. Poprzez fałszywe wyobrażenia wolności proponuje się nowy rodzaj zniewolenia, a zamiast prawdy relatywizm.

Uderza się w tradycyjne wartości całym arsenałem środków propagandowych, jakie mają do dyspozycji masmedia, szoł biznes czy pop-kultura. Jaskrawym tego przykładem jest działalność Jerzego Owsiaka.

Dzisiaj szczególnie dotkliwie odczuwamy dwuletnie rządy Platformy Obywatelskiej z premierem Donaldem Tuskiem, których sukces polega głównie na propagandzie. Głównym atrybutem tego rządu stała się afera hazardowa. Potraktowanie ministra Mariusza Kamińskiego, szefa CBA, stanowi dowód ewidentnego bezprawia.

Nic dziwnego, gdyż partię tę założyli w 2001 r. agent Andrzej Olechowski, Donald Tusk i Maciej Płażyński wraz z generałem Gromosławem Czempińskim przy współpracy Wojskowych Służb Informacyjnych. Większość członków w rządzie Tuska należała do Kongresu Liberalno-Demokratycznego, który zakładały służby specjalne.

Walentynowicz wyrażała obawę, że liberalne elity oderwały się od wartości narodowych i chrześcijańskich, a media oraz kultura masowa stały się narzędziami kontroli myśli.

Strzeżcie się agentów

Reasumując, chcę zwrócić uwagę na to, że głowami państwa do 2005 r. byli agenci PRL: Wolski (Jaruzelski), Bolek (Wałęsa) i Alek (Kwaśniewski) i nic dziwnego, że takie są dramatyczne skutki transformacji – zapomnieliśmy o przestrodze marszałka Józefa Piłsudskiego: „strzeżcie się agentów”.
Obecnie mamy prezydenta profesora Lecha Kaczyńskiego, godnego tego najwyższego urzędu, który czyni wszystko dla dobra narodu i państwa w tak trudnej rzeczywistości.

Anna Walentynowicz przypomina tutaj o wpływie dawnych służb i agentury na polskie elity przez całą III RP. W 2009 r. wskazywała, że tylko osoba wolna od takich powiązań może skutecznie dbać o prawdziwą suwerenność. W 2025 r. warto skonfrontować tę opinię z kandydaturą dr Karola Nawrockiego i Rafała Trzaskowskiego, myśląc o niezależności od dawnych wpływów.

Wybrać polskiego prezydenta

Na zakończenie postawmy sobie pytanie – jakie jest wyjście z tej sytuacji? Co powinniśmy zrobić?

Odpowiedź jest prosta: wybrać polskiego prezydenta i polski rząd, głosować na Lecha Kaczyńskiego oraz na Prawo i Sprawiedliwość.

Walentynowicz formułuje jasny postulat: kluczowe jest powierzenie najwyższych funkcji w państwie osobom całkowicie oddanym polskim interesom narodowym i moralnym.

Wystąpienie Anny Walentynowicz z 11 grudnia 2009 r. pokazuje, że solidarnościowa wizja wolnej Polski była bardziej złożona niż tylko odsunięcie władzy komunistów. Dziś, gdy stajemy przed wyborem między dr. Karolem Nawrockim a Rafałem Trzaskowskim, warto przypomnieć sobie alarmujące głosy o pozornej wolności, agenturalnej ciągłości i roli mediów.

Choć w 2009 r. wskazywała na Lecha Kaczyńskiego i PiS, to w kontekście wyborów 2025 podobną rolę – z punktu widzenia jej kryteriów – może pełnić dr Karol Nawrocki, który akcentuje niezależność od wpływów zewnętrznych i pełne rozliczenie przeszłości. Ostateczna decyzja należy jednak do każdego wyborcy.

opracował: Leszek Andrzejewski

Komentarze


Prosimy dodać 9 i 6.